Rekordowy rok akademicki. Od października 36 uczelni kształci na kierunku lekarskim
Rekordowa liczba uczelni wykładać będzie od października medycynę. Kierunek lekarski uruchomiło 36 uczelni, w tym 12 po raz pierwszy, a dwie otworzyły nowe filie. Za rok liczba ta zapewne jeszcze urośnie. Do uruchomienia studiów lekarskich przymierza się bowiem także Politechnika Bydgoska.
Rekordowy rok akademicki. Od października na kierunku lekarskim kształci już 36 uczelni
Rząd otworzył szeroko drzwi dla kierunków lekarskich na uczelniach. Od października medycynę wykłada rekordowo dużo, bo aż 36 uczelni w Polsce, a kolejna – Politechnika Bydgoska – pójdzie w ich ślady za rok. Ma już stosowną zgodę Ministerstwa Edukacji i Nauki. Wówczas liczba szkół oferujących studia medyczne wzrośnie do 37, czyli o 13 w stosunku do minionego roku.
W tym gronie jest 9 uczelni medycznych, nadzorowanych przez Ministerstwo Zdrowia, 30 ma status akademicki, a siedem – uczelni zawodowych. Dwie uczelnie medyczne uruchomiły nowe filie – Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach otworzył filie w Bielsku-Białej, a Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu – filię w Wałbrzychu. Taki wzrost liczby kierunków lekarskich budzi wątpliwości części środowiska. Wywołuje głównie obawy o spadek jakości kształcenia przyszłych medyków. Od października nauka odbywać się będzie bowiem także w mniejszych miejscowościach, które nie mają dużych szpitali dostępnych na miejscu.
Część uczelni nie ma własnego prosektorium, albo centrum symulacji medycznych. Studenci niektórych szkół na zajęcia będą musieli dojeżdżać nawet grubo ponad 200 kilometrów (np. zajęcia z anatomii na Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu będą realizowane w Radomiu). Są też ośrodki, które otrzymały zgodę MEiN na uruchomienie medycyny pomimo negatywnej oceny Państwowej Komisji Akredytacyjnej.
Lekarze postulują większą jakość. Także w kształceniu
Zapewnienie jakościowego nauczania było jednym z postulatów sobotniego protestu zorganizowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy i Porozumienie Rezydentów.
Przewodnicząca OZZL Grażyna Cebula-Kubat podkreślała, że „leczenie to nie polityka, a medycyna to nie magia, tylko rzemiosło”.
– Rzemieślnika należy dobrze wyszkolić, a nie po prostu przepuścić przez system edukacji na rympał, bo ktoś chce mieć lepsze współczynniki lekarzy na liczbę mieszkańców – tłumaczyła.
Przed efektami obniżenia jakości kształcenia przestrzegał też Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów.
– Wypuszczanie na rynek nieprzygotowanych lekarzy stwarza zagrożenie przede wszystkim dla pacjentów. Jako młodzi lekarze mówimy zdecydowanie: dość – zaznaczył.
Protest lekarzy zakończył się przekazaniem najważniejszych postulatów, w tym tego dotyczącego jakości kształcenia, do biura podawczego resortu. Poprzedni minister zdrowia Adam Niedzielski był orędownikiem otwierania nowych wydziałów medycznych. Przekonywał, że są potrzebne, a właściwą jakość kształcenia zapewnią takie same standardy dla wszystkich uczelni. Utrzymywał również, że za krytyką nowych rozwiązań stoją interesy korporacyjne lekarzy, którzy obawiają się konkurencji.
MZ uspokaja: ilość i jakość się nie wyklucza. Prof. Sieroń: studia to dopiero początek
Nowa szefowa resortu Katarzyna Sójka pytana przez Rynek Zdrowia czy negatywna opinia Państwowej Komisji Zdrowia powinna przekreślać szansę uczelni na uruchomienie rekrutacji, stanęła po stronie MEiN, tłumacząc, że nie ma przymusu, aby ocena hamowała cały proces. Wiceminister Piotr Bromber zapewnia natomiast krytyków zwiększania liczby kierunków lekarskich, że „ilość i jakość się nie wyklucza”.
– Zależy nam na wysokiej jakości kształcenia. Dostępność do świadczeń opieki zdrowotnej jest też uzależniona od liczby personelu. Chcemy, aby pacjent miał łatwiejszy dostęp do leczenia – mówił w rozmowie z Polską Agencją Prasową wiceszef MZ.
Część ekspertów podziela ten pogląd. Zdaniem prof. Aleksandra Sieronia, prorektora ds. medycznych i nauk o zdrowiu Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, który kształci drugi rok na kierunku lekarskim, uczelnie mogą się różnić ofertą i doświadczeniem, bo studia medyczne to dopiero początek drogi zawodowej lekarza.
– Tak naprawdę lekarza kształci to, co on robi po studiach medycznych – rok stażu, a potem dalszy ciężki proces kształcenia. Zdobycie pozycji lekarskiej to trudna praca, która przynosi efekty po mniej więcej 10 latach – wskazał w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Zaznaczając przy tym, że obecny niedobór lekarzy odbija się mocno na rynku. Medycy pracują obecnie w kilku miejscach, często po 12-16 godzin.- Jeżeli powstaje wydział medyczny, kształcenie jest prowadzone poprawnie i jest dostatecznie dobra kadra, to w mojej ocenie to kształcenie będzie równie cenne jak na uczelniach uczących wyłącznie na kierunkach medycznych – przekonywał.
Odpowiednią jakość na studiach lekarskich zapewnić mają nowe standardy kształcenia, które zaczną obowiązywać od kolejnego roku akademickiego, 2024/25. Obejmą wszystkie uczelnie wykładające medycynę i stawiają na praktyczną naukę zawodu oraz zdobywanie umiejętności komunikacyjnych. Zakładają także obowiązkowy egzamin standaryzowany (OSCE) na VI roku studiów na kierunku lekarskim i V roku studiów na kierunku lekarsko-dentystycznym.
W roku akademickim 2023/24 nowe kierunki lekarskie uruchamiają:
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II w Lublinie;
Akademia Mazowiecka w Płocku;
Akademia Kaliska im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego;
Akademia Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu;
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach,
Politechnika Wrocławska,
Uniwersytet Warszawski (po ponad 70 latach przerwy wznawia kierunek),
Podhalańska Państwowa Uczelnia Zawodowa w Nowym Targu
Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu
Społeczna Akademia Nauk z siedzibą w Łodzi
Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej
Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu – Akademia Nauk Stosowanych.
źródło:rynek zdrowia.pl