NFZ nadal nie zapłacił szpitalom. Zagrożone zabiegi ratujące życie?

Problem z wypłatą zaległych nadwykonań nasila się, a kolejne szpitale zawieszają przyjęcia na oddziały i przesuwają zabiegi. NFZ brakuje pieniędzy na najbliższe miesiące. – Trzeba znaleźć też środki na świadczenia ratujące życie – jak przeszczepy, programy lekowe – apeluje w rozmowie z Wirtualną Polską Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Szpitali Powiatowych.Na początku października opisywaliśmy w Wirtualnej Polsce problemy szpitali, które nie otrzymały z Narodowego Funduszu Zdrowia pieniędzy za uwolnione spod limitów zabiegi, w związku z tym część z nich zaczęła ograniczać przyjęcia. Paweł Florek, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji NFZ zapewnił WP, że „oddziały NFZ wysłały aneksy do szpitali” – co jest początkiem procedury rozliczeń. Okazuje się jednak, że do tej pory wiele z nich nie otrzymało zaległych płatności.

Jak ustaliliśmy, wiele szpitali nadal czeka na wypłatę nadwykonań, w związku z czym lecznice zmniejszają liczbę zabiegów, co wywołuje niepokój pacjentów. Tylko w województwie podkarpackim 6 szpitali ogranicza przyjęcia pacjentów i przesuwa planowane zabiegi i operacje. Problemy mają jednak placówki w całym kraju.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zaalarmowała w środę, że Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) nie dysponuje środkami na pokrycie kosztów nadwykonań szpitali. W rozmowie w TVN24 wskazała potrzebę wsparcia z budżetu państwa w wysokości około 3 mld zł. To jednak tylko środki potrzebne na pokrycie bieżących potrzeb.W Samodzielnym Publicznym Szpitalu ZOZ nr 1 w Rzeszowie o połowę ograniczano zabiegi wszczepienia endoprotez. Do tej pory pacjenci na taki zabieg czekali rok, teraz ten okres wydłuży się, ale nie wiadomo jak bardzo. Dyrektor Grzegorz Materna obawia się także konieczności wprowadzenia ograniczeń w rehabilitacji.

Podobnie wygląda sytuacja w Busku Zdroju, gdzie ograniczono wykonywanie zabiegów ortopedycznych w ramach endoprotezoplastyki z 44 zabiegów miesięcznie do 22.Także szpital w Proszowicach w woj. małopolskim nadal czeka na wypłatę pieniędzy za nielimitowane nadwykonania za drugi kwartał roku. Chodzi o blisko 2,5 mln zł. Już ta kwota powoduje, że szpital mierzy się z koniecznością zamknięcia oddziałów lub odwoływania czy przekładania planowych zabiegów.

Zagrożone operacje ratujące życie

Problemy zaczynają występować także przy świadczeniach limitowanych, czyli zabiegach i wizytach, które wcześniej muszą być zaplanowane przez dyrektorów. To tak poważne zabiegi, jak operacje neurochirurgiczne i operacje serca.

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie oczekuje na zapłatę 35 milionów złotych za nielimitowane świadczenia w II kwartale 2024 roku. Jeśli pieniądze nie wpłyną na konto, zagrożone jest dalsze utrzymanie oddziału ratunkowego i poradni. Joanna Zajchowska

Problem z wypłatą zaległych nadwykonań nasila się, a kolejne szpitale zawieszają przyjęcia na oddziały i przesuwają zabiegi. NFZ brakuje pieniędzy na najbliższe miesiące. – Trzeba znaleźć też środki na świadczenia ratujące życie – jak przeszczepy, programy lekowe – apeluje w rozmowie z Wirtualną Polską Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Szpitali Powiatowych.
Na początku października opisywaliśmy w Wirtualnej Polsce problemy szpitali, które nie otrzymały z Narodowego Funduszu Zdrowia pieniędzy za uwolnione spod limitów zabiegi, w związku z tym część z nich zaczęła ograniczać przyjęcia.

Paweł Florek, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji NFZ zapewnił WP, że „oddziały NFZ wysłały aneksy do szpitali” – co jest początkiem procedury rozliczeń. Okazuje się jednak, że do tej pory wiele z nich nie otrzymało zaległych płatności.

Jak ustaliliśmy, wiele szpitali nadal czeka na wypłatę nadwykonań, w związku z czym lecznice zmniejszają liczbę zabiegów, co wywołuje niepokój pacjentów. Tylko w województwie podkarpackim 6 szpitali ogranicza przyjęcia pacjentów i przesuwa planowane zabiegi i operacje. Problemy mają jednak placówki w całym kraju.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zaalarmowała w środę, że Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) nie dysponuje środkami na pokrycie kosztów nadwykonań szpitali. W rozmowie w TVN24 wskazała potrzebę wsparcia z budżetu państwa w wysokości około 3 mld zł. To jednak tylko środki potrzebne na pokrycie bieżących potrzeb.

W Samodzielnym Publicznym Szpitalu ZOZ nr 1 w Rzeszowie o połowę ograniczano zabiegi wszczepienia endoprotez. Do tej pory pacjenci na taki zabieg czekali rok, teraz ten okres wydłuży się, ale nie wiadomo jak bardzo. Dyrektor Grzegorz Materna obawia się także konieczności wprowadzenia ograniczeń w rehabilitacji.

Podobnie wygląda sytuacja w Busku Zdroju, gdzie ograniczono wykonywanie zabiegów ortopedycznych w ramach endoprotezoplastyki z 44 zabiegów miesięcznie do 22.

Także szpital w Proszowicach w woj. małopolskim nadal czeka na wypłatę pieniędzy za nielimitowane nadwykonania za drugi kwartał roku. Chodzi o blisko 2,5 mln zł. Już ta kwota powoduje, że szpital mierzy się z koniecznością zamknięcia oddziałów lub odwoływania czy przekładania planowych zabiegów.

Problemy zaczynają występować także przy świadczeniach limitowanych, czyli zabiegach i wizytach, które wcześniej muszą być zaplanowane przez dyrektorów. To tak poważne zabiegi, jak operacje neurochirurgiczne i operacje serca.

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie oczekuje na zapłatę 35 milionów złotych za nielimitowane świadczenia w II kwartale 2024 roku. Jeśli pieniądze nie wpłyną na konto, zagrożone jest dalsze utrzymanie oddziału ratunkowego i poradni.

– Z tych 35 mln, 27 mln zł to kwota za świadczenia limitowane. Ponieśliśmy koszty, udzieliliśmy świadczeń medycznych, a nie mamy za to zapłacone. Nie wiem, co dalej. Nie wyobrażam sobie, żeby na przykład operacje ratujące życie miały być odwołane – mówi WP dyrektor szpitala Piotr Matej.

Także dyrektor szpitala powiatowego w Końskich Anna Gil zwróciła się do oddziału wojewódzkiego NFZ w Kielcach z oficjalnym pismem, pytając, czy powinna ograniczyć przyjęcia w zakresie świadczeń limitowanych. W szpitalu trwa obecnie wygaszanie oddziału dermatologii, w planach jest również zamknięcie poradni onkologicznej. Jak podkreśla dyrektorka, konieczne było także ograniczenie przyjmowania nowych pacjentów do opieki koordynowanej. Tłumaczy, że z pracy odchodzą kolejni lekarze, którzy domagają się podwyżek.

Małgorzata Leszczyńska, dyrektor szpitala w Rawie Mazowieckiej mówi nam, że placówka musiała wprowadzić szereg ograniczeń. Problemy dotyczą pacjentów z chorobami płuc i leczonych w związku z ranami przewlekłymi. Ograniczono także przyjęcia na chirurgii jednego dnia oraz świadczenia w ośrodku środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży.Także szpital w Szamotułach w województwie wielkopolskim ograniczył przyjęcia i wizyty pacjentów w Poradni Zdrowia Psychicznego. Większość planowych wizyt została przesunięta na 2025 rok. Z kolei ze szpitala w Lubartowie odchodzą kolejni lekarze. W związku z tym zamknięta jest już chirurgia, a zagrożony jest los oddziałów: wewnętrznego, pediatrycznego i SOR-u.

Problemy piętrzyły się od pandemii

W sprawie konieczności zabezpieczenia odpowiednich środków alarmuje m.in. Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych. Jego prezes w rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy genezę problemów.

– Nie zostały zabezpieczone środki na wynagrodzenie na pierwsze półrocze w wysokości 7 mld zł. To zrodziło problemy już od pierwszego kwartału. Mamy teraz płacony drugi kwartał, ale już się trzeci skończył. Jeśli szpitale nie wiedzą, czy dostaną pieniądze, to przesuwają wizyty i zabiegi – tłumaczy Waldemar Malinowski, prezes OZPSP.

– Pani minister deklaruje, że znajdzie środki na trzeci kwartał, ale jest jeszcze czwarty kwartał i świadczenia limitowane. Trzeba tu zaznaczyć, że świadczenia limitowane to m.in. te ratujące życie jak przeszczepy, programy lekowe, kardiochirurgia. NFZ musi znaleźć na to pieniądze – podkreśla.

W ocenie prezesa OZPSP genezy tych problemów należy szukać w okresie pandemii. Jak przypomina, wówczas politycy i władze centralne namawiały szpitale do szybkiego i efektywnego nadgonienia długu zdrowotnego. – Pacjenci byli przyjmowani bez względu na limity świadczeń podpisane przez placówki z NFZ. W tym samym czasie politycy uszczuplili Fundusz Zapasowy NFZ i przyjęli ustawę o minimalnych stawkach zarobków pracowników ochrony zdrowia bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego – tłumaczy.- Średnio świadczenia nielimitowane kosztują kwartalnie koło 3 mld zł, ale trzeba pomyśleć o świadczeniach limitowanych, ratujących życie i żeby zamknąć temat nadwykonań wszystkich, to jest kwestia 15 mld – stwierdza Malinowski.- Do końca roku trzeba znaleźć pieniądze na świadczenia ratujące życie z zakresów limitowanych, zapłacenia za leki w programach lekowych to suma około 10-11 miliardów. To środki niezbędne, żeby ten rok zamknąć – podsumowuje, dodając, że potrzebny jest nie tylko zastrzyk gotówki, ale i dogłębna reforma.

NFZ przesłał Wirtualnej Polsce informację, w której biuro prasowe zapewnia, że fundusz wywiązuje się z kontraktów zawartych ze szpitalami. Jak czytamy, w ubiegłym tygodniu do szpitali zostały wysłane aneksy dotyczące płatności za II kwartał dotyczące świadczeń nielimitowanych.

źródło:wp.pl