Gielerak: mamy zbyt mało lekarzy wojskowych. Dziś nasza służba nabrała szczególnego znaczenia
Skala obrażeń pola walki powoduje, że w jednym momencie lekarz musi być, np. chirurgiem miękkim, ortopedą, chirurgiem naczyniowym, a nierzadko też neurochirurgiem. To szczególne kompetencje – mówi nam gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak. 4 kwietnia przypada Święto Wojskowej Służby Zdrowia.Lekarze wojskowi uzyskują wyjątkowe kompetencje na rynku pracy
Wojciech Kuta, Rynek Zdrowia: – Jednym z kluczowych problemów polskiego systemu opieki zdrowotnej jest deficyt kadr medycznych. Czy to wyzwanie dotyczy także wojskowej służby zdrowia?
Gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak*, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie: – Wszystko, co dotyczy naszych sił zbrojnych stanowi odwzorowanie sytuacji panującej w kraju i w społeczeństwie, stąd w równym stopniu odnosi się także do problemów kadrowych, z którymi od wielu lat boryka się polski system ochrona zdrowia. Dodatkowe wyzwanie stanowi polityka płacowa, która w siłach zbrojnych nie jest tak atrakcyjnym atutem i motywatorem, jak to ma miejsce na rynku cywilnym.
WK: – Czyli wynagrodzenia lekarzy wojskowych w Polsce nie są zbytnio motywujące do podejmowania takiej służby?
GG: – W zestawieniu z tym, co oferuje obecnie rynek medyczny, czynnik finansowy – jeśli tylko na nim mielibyśmy budować motywację do pracy w wojskowej służbie zdrowia – z pewnością można uznać za wątpliwej wartości argument.
Stąd od ponad dekady inspirację do służby staramy się kształtować na innych, mniej merkantylnych fundamentach – w powszechnej ocenie może też mniej atrakcyjnych niż pieniądze, jednak uznawanych w teorii zarządzania zasobami ludzkimi za znacznie bardziej trwałe i wartościowe.
WK: – Na jakich?
GG: – Od wielu lat podkreślam, że fundamentalnym zadaniem wojskowej służby zdrowia, w tym osób odpowiedzialnych za budowanie jej wizerunku, jest dążenie do wypracowania warunków i standardów działania, na bazie których każdy, kto zdecyduje się na pracę w strukturach tej służby, zyska gwarancję otrzymania możliwie najlepszego, najwszechstronniejszego wykształcenia, popartego wyjątkowym doświadczeniem zawodowym i życiowym.
Sposób, a także warunki i okoliczności poszerzania swoich horyzontów wiedzy oraz kształcenia specjalizacyjnego, zdobywania kompetencji i umiejętności, w tym również tych niezmiernie rzadko spotykanych w powszechnym systemie edukacji medycznej – to elementy, na których chcemy budować zasoby kadrowe wojskowej służby zdrowia.Korzyści wynikające z tego podejścia są dwojakie. Po pierwsze, siły zbrojne otrzymują bardzo kompetentne kadry gotowe sprostać potrzebom nowoczesnej armii.
Po drugie, osoby, które wchodząc do służby, zawierają swoisty „kontrakt” z armią na 20-25 lat zawodowej służby, którą zwykle w wieku 45-50 lat opuszczą, mając przed sobą możliwość co najmniej 20-25 lat pracy w zawodzie. Bezcenne doświadczenia zdobyte w wojskowej służbie zdrowia, marka oraz prestiż zawodu i służby gwarantują silny popyt na ich usługi, a przez to wysoką konkurencyjność na rynku pracy.
źródło: rynek zdrowia.pl