Opinia rzecznika TSUE „miażdżąca dla banków”. Co oznacza dla frankowiczów?
Rzecznik generalny wydał opinię miażdżącą dla banków – tak opinię rzecznika TSUE ws. frankowiczów ocenia w rozmowie z Interią adwokat Joanna Wędrychowska. Z jego stanowiska zadowolony jest także Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, w sprawie którego rzecznik TSUE wydał opinię. Wyjaśniamy, co oznacza ona dla frankowiczów.
Rzecznik generalny TSUE wydał opinię ws. umów kredytów frankowych dotyczącym dochodzenia konsumentów roszczeń względem banków wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych.Zdaniem adwokat Joanny Wędrychowskiej, zajmującej się sprawami frankowiczów, opinia jest „miażdżąca dla banków”.Według opinii rzecznika TSUE banki nie mają prawa dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie; z kolei kredytobiorcy będą mogli to zrobić, o ile zdecyduje o tym polski sąd.
W czwartek poznaliśmy opinię rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie frankowiczów. Jego zdaniem po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na zastosowanie tzw. klauzul abuzywnych konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych, zaś banki nie mają takiego prawa. Wyjaśniamy, co opinia oznacza w praktyce dla kredytobiorców, a co dla banków.
Prawo krajowe zdecyduje ostatecznie
Rzecznik generalny TSUE Anthony Michael Collins jest zdania, że „po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych; banki nie mają tego prawa Do sądów krajowych należy ustalenie, w oparciu o prawo krajowe, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności”.
Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, który skierował do sądu w Warszawie pozew przeciwko bankowi, udzielającemu mu kredytu frankowego, a w sprawie którego TSUE wydał opinię przyznał w rozmowie z Interią, że „jest z niej bardzo zadowolony”.
– Ponieważ bank też mnie pozwał dla mnie to oznacza, że według opinii rzecznika to wynagrodzenie bankowi się nie należy, a ponieważ ja pozwałem bank, to mi może się należeć, ale to już zależy od prawa krajowego. To polski sąd musi zdecydować, czy polskie prawo zezwala na takie wynagrodzenia dla konsumenta – mówi Szcześniak.Adwokat Joanna Wędrychowska, która we wrześniu 2022 roku wygrała przed TSUE inny proces ws. frankowiczów przyznaje, że rzecznik generalny TSUE wskazał, że dyrektywa 93/13 nie określa, jakie są skutki stwierdzenia, że umowa zawarta z konsumentem jest nieważna
– Takie skutki reguluje prawo krajowe. W ramach regulacji prawa krajowego konsument może przy nieważności umowy domagać się od banku wszelkich dopuszczalnych prawem świadczeń – na pewno odsetek ustawowych za opóźnienie, a potencjalnie też wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, waloryzacji świadczenia, w pewnych przypadkach zadośćuczynienia. Możliwość dochodzenia takich roszczeń nie jest jasna z punktu widzenia prawa krajowego, roszczenia te mogą być uzależnione od indywidualnych okoliczności sprawy. Natomiast bank nie może dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty – mówi Interii adwokat.
Lawiny pozwów nie będzie?
Szcześniak jest jednak zdania, że to, czy prawo krajowe stanie po stronie frankowiczów, będzie zależne od przyszłych orzeczeń postępowań w Polsce. – Znając polski system orzecznictwa, to tak naprawdę, gdy zapadnie wiele wyroków, będziemy mogli powiedzieć, że wykształciła się jakaś linia orzecznicza. Zazwyczaj te pierwsze początkowe są próbą sił, w którym kierunku to pójdzie, a dopiero po kilku orzeczeniach sądów apelacyjnych, Sądu Najwyższego to się rozstrzyga. Ale myślę, że dla większości konsumentów najistotniejsze jest to, że bankom (wynagrodzenie – red.) się nie należy – mówi rozmówca Interii.
Wędrychowska podkreśla z kolei, że formalnie opinia rzecznika nie jest dla Trybunału wiążąca, „jednak rzadko zdarza się, żeby TSUE orzekł radykalnie odmiennie, niż sugeruje po dogłębnej analizie rzecznik generalny”.
– W tej sprawie czekamy już „tylko” na wyrok TSUE, banki nie mogą podjąć dalszych działań. W 2022 roku była rozprawa, wszystkie strony zajęły stanowiska, a sam przebieg tej rozprawy był niekorzystny dla sektora bankowego. Sposób prowadzenia rozprawy i pytania ze strony sędziów wyraźnie wskazywały na ich prokonsumenckie stanowisko. Teraz rzecznik generalny wydał opinię miażdżącą stanowisko banków. Pozostaje nam czekać jeszcze kilka miesięcy na wyrok, w
tej sytuacji trudno wyobrazić sobie, że byłby to wyrok inny niż korzystny dla kredytobiorców – tłumaczy adwokat.
Darmowe kredyty frankowe
Ekspertka zwraca też uwagę, że utrzymanie stanowiska rzecznika przez TSUE za kilka miesięcy będzie oznaczało, że pozwy wniesione przez banki przeciwko kredytobiorcom o tak zwane wynagrodzenie za korzystanie z kapitału powinno być przez polskie sądy oddalane.- Mówimy o tysiącach pozwów przeciwko kredytobiorcom, wnoszonych w ostatnich latach przez banki. Dla kredytobiorców oznacza to de facto darmowe kredyty – po wygranym procesie należy rozliczyć się z bankiem z wypłaconego kapitału (choć w niektórych przypadkach najstarszych pozwów nie jest wykluczone nawet przedawnienie roszczeń kredytobiorców wobec banków) i temat kredytu może być uznany za zamknięty – ocenia Wędrychowska.
Prezes SBB nie spodziewa się z kolei „lawiny pozwów” przeciwko bankom. Tłumaczy, że wielu kredytobiorców walczy już kilka lat z bankami, to też jest pracochłonne.
– Myślę, że dla nich najistotniejsze jest rozliczenie się z bankiem pomimo stwierdzenia nieważności umowy i to też przejawia się w działaniach konsumentów, którzy sami chcą zwracać kapitał bez żadnego wezwania banku. Mogą się pojawiać pozwy o odszkodowania, ale to w sytuacjach, gdzie np. bank doprowadził do licytacji nieruchomości, a później sąd stwierdził, że to było działanie w sprawie nieważnej umowy – zwraca uwagę Szcześniak.
źródło: interia.pl