Plaga wśród dzieci. Chemikalia z Chin prosto do płuc. „Tam może być wszystko”
W domu pod nieobecność rodziców, na przerwach w szkole, na boiskach, na przystankach – dzieciaki palą na potęgę. A właściwie nie palą, tylko wapują.– Kiedyś weszłam do pokoju córki i poczułam słodki jakby winogronowy zapach. Pomyślałam, że kupiła sobie jakiś nowy dezodorant – mówi Zuzanna z Warszawy, mama 15-letniej licealistki Klary*. Jednak któregoś dnia Zuzanna wróciła do domu i zobaczyła, że Klara śpi w swoim pokoju, a obok niej leży dziwny przedmiot, nieco większy od pudełka od zapałek, z ustnikiem. – W pierwszej chwili nawet nie pomyślałam, że to papieros, sprawdziłam to dopiero w internecie. To była tzw. jednorazówka. Powąchałam ustnik. Zrozumiałam, czemu w pokoju córki pachniało winogronami – opowiada Zuzanna.Zarekwirowała dowód i przeprowadziła ostrzegawczo-edukacyjną pogadankę z Klarą. – Myślisz, że to koniec? Nie łudź się, oni teraz wszyscy to palą – uświadomiła Zuzannę koleżanka z pracy. I mogła mieć rację. E-papierosy (zwane przez młodzież epami) to głównie smakowe jednorazówki z nikotyną, pozwalające na 700-800 zaciągnięć (w języku nastolatków – buchów). Podczas zaciągnięcia urządzenie podgrzewa płyn, tzw. liquid, znajdujący się w środku do postaci pary wodnej z chemicznymi dodatkami i nikotyną. Technicznie nie jest to więc palenie, ale waporyzacja, stąd wapowanie.
Dzisiaj jednorazówki są najpopularniejszą używką wśród młodzieży, a jak wskazują przeprowadzone właśnie w Polsce badania, przynajmniej raz wapowało 80 proc. licealistów. Chociaż sprzedaż e-papierosów nieletnim została zakazana, problemów z ich kupieniem nie mają nawet dzieci w podstawówce.
Nawet dziesięciolatki
O tym, że e-papierosy wśród dzieci to istna plaga, przekonany jest prof. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, prezes Polskiego Towarzystwa Postępów Medycyny Medycyna XXI. Dobitnie świadczą o tym wyniki przeprowadzonego przez PTPM pod kierownictwem prof. Filipiaka najnowszego badania używania produktów z nikotyną wśród młodzieży licealnej z całej Polski. – To była starannie wybrana grupa reprezentatywna obu płci, młodzież z dużych miast i małych miejscowości, w wieku 16-17 lat, głównie uczniowie drugiej i trzeciej klasy liceów i techników – mówi prof. Filipiak.
Ankieterzy zadali uczniom m.in. pytanie, czy kiedykolwiek sięgnęli po produkt dostarczający nikotynę – zwykłe papierosy, e-papierosy oraz produkty do podgrzewania tytoniu. Twierdząco odpowiedziało aż 56 proc. uczniów. – Ale to nie oznacza, że zrobili to w wieku 16 czy 17 lat. 75 proc. dzieci sięgnęło po raz pierwszy po wyrób z nikotyną do 15. roku życia, ale byli też tacy, którzy spróbowali, mając 12 czy nawet 10 lat. Dochodzą do nas słuchy, że e-papierosy palą nawet kilkulatki – mówi prof. Filipiak. Większość ankietowanej młodzieży na swój pierwszy raz z nikotyną wybrała e-papierosy (58 proc.), a nie tradycyjnego papierosa (40 proc.). Wśród młodzieży regularnie zażywającej nikotynę 78 proc. sięga po e-papierosy, a tylko 22 proc. pali zwykłe papierosy. – Zatrważające jest to, że z tych, którzy wapują, 31 proc. robi to codziennie. Dla porównania: zwykłe papierosy pali codziennie 26 proc. dorosłych Polaków – dodaje prof. Filipiak.
Te dane zgadzają się z tym, co mówi 15-letnia Gaja z jednego z warszawskich liceów społecznych. – U mnie w klasie wapuje jakieś 30 proc. osób, ale w starszych klasach – ponad połowa. Większość codziennie, ale są tacy, co próbują przestać, a potem znowu do tego wracają – opowiada Gaja. Adam Nyk, specjalista terapii uzależnień z warszawskiej Poradni Monar, potwierdza, że używanie e-papierosów wśród nastolatków jest powszechne. – Spośród młodzieży, która trafia do nas z powodu innych problemów, jak palenie marihuany czy picie alkoholu, praktycznie 100 proc. używa na co dzień e-papierosów – mówi terapeuta.
Arbuz czy guma balonowa?
Po co właściwie wapują? – Bo wszyscy to robią, bo to fajne, taki społeczny rytuał – mówi Tomek, 17-letni licealista z warszawskiego Ursynowa. – Niektórzy nawet noszą epy na takich specjalnych sznurówkach na szyi, nie kryją się z tym – dopowiada Gaja. I nie ma w tej potrzebie łamania zasad nic dziwnego. – Tak to już jest, że młodzież angażuje się chętnie w aktywności, które utożsamia z pseudorosłością. Kiedyś paliliśmy papierosy za winklem szkoły, teraz oni wapują – mówi Adam Nyk.
„Przynajmniej raz wapowało 80 proc. licealistów – wynika z przeprowadzonych właśnie w Polsce badań”
Tomek podkreśla też, że ważny jest smak e-papierosa. – Widać to też w naszych badaniach – potwierdza prof. Filipiak. – Aż 80 proc. nastolatków zapytanych, dlaczego używają e-papierosów, wskazało na odpowiedź: „bo ma fajny smak”. Jak podaje serwis Medexpress, w Polsce w sprzedaży jest ponad 770 wariantów smakowych jednorazowych e-papierosów. Większość o smaku słodyczy, np. gumy balonowej, waty cukrowej czy lodów waniliowych, owoców. – To produkty skierowane do dzieci – mówi prof. Filipiak.
W e-papierosie jest też nikotyna, ale dzieciaki zupełnie się jej nie boją. – A nikotyna uzależnia bardzo mocno, im niższy wiek inicjacji, tym uzależnienie silniejsze – mówi Adam Nyk. Nikotyna ma taki potencjał uzależniający, bo silnie wpływa na aktywność mózgu. W niskich dawkach, takich jak te dostarczane przez wapowanie, ma działanie stymulujące, podwyższając nieco wydzielanie adrenaliny. Dziecko czuje wtedy przypływ energii, komfort i relaks. Jednocześnie nikotyna pobudza w mózgu tzw. układ dopaminergiczny, związany z odczuwaniem przyjemności. A kiedy zaczynamy sztucznie ten układ pobudzać, mózg traci umiejętność samoistnego regulowania poziomu dopaminy. Wapowanie zaczyna się kojarzyć z przyjemnością, a bez „bucha” jest ona coraz trudniejsza do osiągnięcia. – Z psychologicznego punktu widzenia – choć nie ma na to jeszcze badań – łatwiej też potem zacząć szukać przyjemności w innych substancjach psychoaktywnych – mówi Adam Nyk.
Chemikalia prosto do płuc
Choć jest coraz więcej badań na temat zdrowotnych szkód związanych z używaniem e-papierosów, to wciąż są uważane za mało groźne w porównaniu z prawdziwymi papierosami. – Faktycznie e-papierosy pozbawione są silnie rakotwórczych substancji smolistych, jednak to nie znaczy, że są zdrowe i mówienie o nich jako o bezpiecznej alternatywie dla papierosów tradycyjnych jest dużym nadużyciem – tłumaczy dr hab. Piotr Korczyński, pulmonolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Lekarze są zaniepokojeni tym, jakie uszkodzenia w obrębie górnych i dolnych dróg oddechowych może spowodować wdychanie oparów aromatyzowanych płynów z e-papierosa. – To nowe zjawisko i na razie trudno powiedzieć coś jednoznacznie na temat długoterminowych szkód, jakie może wyrządzić wapowanie – mówi dr Korczyński.
Największym problemem jest to, że zawartość płynów w tych urządzeniach jest zazwyczaj kompletnie nieznana i nieprzebadana. – Tam może być wszystko, wszelkie chemikalia z Chin – bo stamtąd na ogół pochodzą tzw. jednorazówki na polskim rynku. Nawet jeśli w e-papierosach są substancje zatwierdzone do spożycia przez ludzi, to nie oznacza, że można je też bezkarnie wdychać – ostrzega pulmonolog. Badania nabłonka wyściełającego drogi oddechowe wykazały, że wapowanie ma działanie drażniące, wywołujące stany zapalne. – Wdychanie tych substancji będzie pogarszało przebieg astmy i innych chorób przewlekłych układu oddechowego – mówi lekarz. A ryzyko raka płuca? – Na razie nie ma na ten temat jednoznacznych badań, ale myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy poznamy długoterminowe skutki wapowania, w tym również ryzyko nowotworzenia lub przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. Do naszych płuc powinniśmy wprowadzać jedynie czyste powietrze, wszystko inne jest potencjalnie toksyczne – tłumaczy dr Korczyński.
Dziurawe sito
A dzieciaki wciąż mają e-papierosy niemal na wyciągnięcie ręki. Z raportu Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych wynika, że w 2023 r. w Polsce sprzedano 100 mln jednorazowych e-papierosów, aż o 208 proc. więcej niż rok wcześniej.
Choć w polskich przepisach są one traktowane tak samo, jak wyroby tytoniowe, czyli nie można ich reklamować ani sprzedawać nieletnim, sprzedawcy lekceważą ten zakaz zdecydowanie częściej niż w przypadku tradycyjnych papierosów. Z badania przeprowadzonego przez zespół prof. Filipiaka wynika, że 69 proc. nastolatków kupuje elektroniki w sklepie lub w kiosku. Wśród licealistów funkcjonuje giełda informacji o miejscach, gdzie można zdobyć e-papierosy. – Ja mam dwa sprawdzone kioski w Warszawie, gdzie zawsze sprzedają mi jednorazówki, nie pytając o dowód – relacjonuje licealista Tomek. – Jedynie w sklepach z e-papierosami sprawdzają dowód – dodaje. E-papierosy wciąż też można kupić przez internet. A bywa, że dzieci sięgają też po tzw. snusa – saszetkę z nikotyną, którą wkłada się pod dolną lub górną wargę. – Snusy sprzedają wszędzie, w kioskach, w sklepach, ja kupuję w Żabce – mówi Tomek.
W małych miejscowościach dzieciaki też sobie radzą ze zdobyciem e-papierosów. – U nas nikt dziecku z podstawówki e-papierosa nie sprzeda, wszyscy znają wszystkich – mówi Barbara Michoń, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Sarnakach w woj. mazowieckim. – Jednak parę lat temu zdarzało nam się złapać uczniów i uczennice siódmych i ósmych klas w szkolnych toaletach na wapowaniu, wtedy była moda na e-papierosy w naszej szkole. Pytałam, skąd mają, odpowiadali, że starszy kolega kupił – wspomina Barbara Michoń. E-papierosy dzieci mogą kupować też w automatach, takich samych jak te z przekąskami czy napojami. – Byłem zbulwersowany, gdy moi dwaj synowie, ośmio— i dziewięciolatek, wrócili z obozu narciarskiego w górach i opowiadali, że dzieciaki w takich automatach kupowały sobie e-papierosy – opowiada prof. Filipiak.Dzisiaj dyrektorka sarnackiej podstawówki mówi, że problem z paleniem przez uczniów mają zdecydowanie mniejszy. – Chyba sprawnie działa u nas system społecznej kontroli, w dwutysięcznej miejscowości nie jest trudno wypatrzyć małoletnich palaczy i wspólnie z rodzicami wyperswadować im tę rozrywkę – mówi Barbara Michoń. W Warszawie młodzieży łatwiej się ukryć. – W szkole nie palimy – deklaruje Tomek. – Najczęściej wyskakujemy ze szkoły na długiej przerwie na bucha, choć wychodzenie poza teren szkoły jest zakazane. Kiedyś nauczyciele próbowali łapać tych, co wychodzą i palą, wypisywali ich nazwiska na specjalnej tablicy na korytarzu. Nie podziałało – śmieje się Tomek.ak więc z tym walczyć? – Wprowadzić całkowity zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych dzieciom, zakazać sprzedaży w automatach, edukować na temat szkodliwości tych produktów – wymienia prof. Filipiak. A ministra zdrowia Izabela Leszczyna przygotowuje ustawę o całkowitym zakazie sprzedaży smakowych jednorazówek w Polsce. Według zapowiedzi ministerstwa, zakaz ma wejść na jesieni. Już dawno wprowadziły go u siebie Chiny, co jednak nie przeszkadza im zalewać jednorazówkami rynków całego świata.
źródło:onet.pl