Przed nami „tsunami nowotworów”. Eksperci ostrzegają: do 2040 roku co piąta osoba zachoruje
W Polsce cały czas rośnie liczba diagnozowanych nowotworów złośliwych, a z danych przedstawionych podczas konferencji „Onkologia 2022” wynika, że będzie tylko gorzej. Eksperci szacują, że w perspektywie najbliższych dwudziestu lat z chorobą będzie się zmagać co piąta osoba na świecie. Skąd ta fala zachorowań?
1. Za 20 lat co piątego z nas dopadnie nowotwór
Z danych GLOBOCAN wynika, że w 2020 r. z nowotworami zmagało się ponad 19,3 mln osób na świecie, 10 mln zmarło. Dwa lata wcześniej tego typu schorzenia były wykryte u ok. 17 mln pacjentów, a 9,5 mln chorych zmarło. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w Polsce w 2019 r. wykryto 171,3 tys. nowych zachorowań, a 100,3 tys. osób zmarło właśnie z powodu nowotworów. Statystyki KRN są prezentowane z dwuletnim opóźnieniem, ale odzwierciedlają wyraźną tendencję – rak jest coraz częściej rozpoznawany i dotyka coraz młodszych pacjentów.
– Niestety, stale zwiększa się liczba zachorowań i zgonów z powodu chorób nowotworowych na świecie, jak i w Polsce – alarmuje prezes Polskiej Unii Onkologii dr n. med. Janusz Meder.
Dr Meder zwraca uwagę na niepokojące statystyki. Wynika z nich, że liczba zachorowań i zgonów na nowotwory do 2040 r. w skali globalnej zwiększy się co najmniej o połowę. Za dwadzieścia lat problem będzie dotyczył nawet 30 mln osób, a około 16,5 mln z tego powodu umrze. To oznacza, że za dwie dekady nawet co piąta osoba może walczyć z nowotworem.
2. To główni winowajcy fali zachorowań na nowotwory
Eksperci wyjaśniają, że przyczyny wzrostu zachorowań na raka są złożone. Jest to ściśle powiązane z rodzajem nowotworu i jego lokalizacją.
– Na przykład w przypadku raka prostaty wzrost zachorowań wynika po prostu z tego, że żyjemy dłużej. W przypadku raka gruczołu krokowego – co dekadę dziesięciokrotnie rośnie ryzyko zachorowania. Amerykanie lata temu wykonali pośmiertne biopsje mężczyzn powyżej 80. roku życia, którzy nie wiedzieli, że mają jakikolwiek nowotwór. Okazało się, że 80 proc. z nich miało raka prostaty – wyjaśnia dr n. med. Hubert Urbańczyk, onkolog, radioterapeuta, ordynator Oddziału Radioterapii w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Zgorzelcu. – 30-40 lat temu niewielu mężczyzn dożywało 75 lat, m.in. dlatego tych zachorowań na raka prostaty było po prostu mniej – dodaje ekspert.
Drugi aspekt to znacznie lepsza diagnostyka, nowocześniejszy sprzęt i większa świadomość znaczenia profilaktyki. Dzięki temu wykrywa się więcej zmian nowotworowych i udaje się je zdiagnozować na odpowiednio wczesnym etapie.
– Postęp widać m.in. w diagnostyce guzów mózgu. Badania profilaktyczne pozwalają na wykrycie nowotworów w dużo wcześniejszej fazie i dzięki temu można je skutecznie leczyć. Bez rozpoznania bywa, że taki człowiek umiera na nowotwór i nikt nie jest świadomy, co było przyczyną śmierci. Wyobraźmy sobie kobietę z rakiem piersi, która nie wykonuje żadnych badań, a rak postępuje, daje przerzuty do mózgu. To powoduje zgon, ale nikt nie wie, że miała raka piersi i to on dał przerzut do mózgu. Jeżeli kobiety w Polsce zaczynają wykonywać USG piersi w młodszym wieku, w starszym mammografię, to udaje się wykryć więcej nowotworów i dzięki temu te kobiety możemy wyleczyć – przekonuje dr Urbańczyk.
Dr Meder zaznacza, że im wcześniej nowotwór zostanie wykryty, tym większe szanse na jego wyleczenie. Przytacza dane, które pokazują, że mamy jeszcze sporo do nadrobienia: w Stanach Zjednoczonych pięcioletnie wyleczenie osiągane jest u 70-80 proc. pacjentów onkologicznych, a w krajach europejskich – u 60-70 proc., w Polsce – u połowy chorych.
3. Zanieczyszczenie powietrza i palenie tytoniu
Onkolog zwraca uwagę, że wzrost zachorowań na nowotwory jest też związany ze zmianą stylu życia: prowadzimy coraz bardziej siedzący tryb życia, jemy więcej przetworzonej żywności, do tego mamy niedobory snu.
– Otyłość jest jednym z czynników sprzyjających wielu nowotworom, przede wszystkim – jelita grubego. Dieta Polaków na przestrzeni ostatnich 30-40 lat stała się dietą społeczeństw bogatych. Niestety wiąże się to też z nadmiernym spożyciem takich produktów, jak czerwone mięso, czy wielu innych produktów, które spożywane w nadmiernych ilościach zaczynają być szkodliwe. To również sprzyja wzrostowi zachorowań na niektóre nowotwory – przypomina onkolog.
Lekarze przypominają, że znaczenie ma też postępujące zanieczyszczenie powietrza, którym oddychamy. Długotrwałe wdychanie smogu może zwiększać ryzyko rozwoju raka, zwłaszcza raka płuc.
– Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem zaklasyfikowała zanieczyszczenia powietrza i pyły zawieszone jako grupę pierwszą, czyli najważniejszych czynników rakotwórczych dla ludzi. W tej grupie jest też benzo(a)piren, w którego stężeniach jesteśmy niechlubnym rekordzistą. W 2017 r. wdychaliśmy w Warszawie stężenie benzo(a)pirenu powyżej 1000 ng, przy czym dopuszczalna dzienna norma wynosi 1 ng/m3. Nigdzie w Europie nie odnotowano tak wysokiego stężenia – przypominał w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Tadeusz Zielonka, pulmonolog, przewodniczący Koalicji Lekarzy i Naukowców na Rzecz Czystego Powietrza.
źródło: portal.abczdrowie.pl