„Staram się mówić ludzkim językiem”. Jadwiga Caban-Korbas tłumaczy się z nagrania
Nagranie z szefową sanepidu w Słubicach, na którym opowiada o stanie zdrowia pacjenta z Cybinki, u którego stwierdzono koronawirusa, podbija sieć. Pani Jadwidze Caban-Korbas zarzucono niekompetencję, a Lubuski Inspektor Sanitarny zaapelował o jej natychmiastowe odwołanie. – Nie wiem, co takiego powiedziałam. To chyba mnie przerasta – mówi kobieta.
– Sytuację mamy dobrą, jeden przypadek zdiagnozowany pozytywnie. Karetka przyjechała, żeby pacjenta zabrać, ubrana w sposób właściwy – zgodnie z procedurą. Powiem państwu, że przez cały czas się martwiłam, czy ten pacjent przeżyje – mówiła na początku posiedzenia sztabu kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Słubicach Caban-Korbas.
To jedne z nielicznych słów, które padły na spotkaniu, a brzmiały jak typowy komunikat inspektora sanitarnego. Po nich jednak pojawiły się wypowiedzi, które zostały skrytykowane przez wiele osób. – Apeluję do państwa. Nic się nie dzieje. Natomiast wirus dowala starszym i schorowanym. Lecimy dalej. Żeby wszystkim opadły emocje. Jak macie zapasy to trzymajcie na gorsze czasy. Na razie chemia domowa wystarczy – radziła zgromadzonym na sali.
– Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem. A nawet może i z mężem też nie, bo po co chłop ma się zarazić. Nie plujemy na ulicy. Wiecie państwo dlaczego? Wirus lubi człowieka, on wcale nie chce siedzieć na powierzchniach, które nie są ludzkie – dodała.
Inspektor sanitarna podała również kilka informacji, dotyczących życia prywatnego pacjenta. M.in. to, że jest w separacji, ale mieszka w jednym domu z partnerką. Wideo szybko stało się popularne. Redakcja WP Kobieta postanowiła osobiście skontaktować się z szefową sanepidu Jadwigą Caban-Korbas.
Anna Podlaska, WP Kobieta: Czy oglądała pani film ze swoim udziałem?
Jadwiga Caban-Korbas: Ja tego filmu nie oglądałam, natomiast uważałam, że to było spotkanie z naszą lokalną społecznością i nie było publiczne. Jeżeli ktoś to wywleka i to idzie w świat, to trudno. Jeżeli mam być ofiarą to niech tak będzie. Jestem na to przygotowana. Nie jestem osobą młodziutką, w życiu przeszłam wiele trudnych sytuacji, taki los.
Czy przypomina sobie pani, co mogło wzbudzić kontrowersje?
– Nie wiem, co takiego powiedziałam. To chyba mnie przerasta, albo wyprzedza. Nie chciałam nikomu uchybić, ani zrobić przykrości. Ktoś mnie oskarża, że to były wypowiedzi niepoprawne politycznie. Chyba będę miała kłopoty. To co jest przystępnym komunikatem dla odbiorcy, dla obywatela, niekoniecznie musi być takim dla władz. Ja mam stanowisko na 5 lat. W każdej chwili mogą mnie odwołać. Próbuję odtworzyć w pamięci, co mogłam powiedzieć takiego obrazoburczego dla władz panujących. No nic.
Może chodzi o sposób wypowiedzi?
– Staram się mówić do ludzi ludzkim językiem, nie mogę ex cathedra wystąpić w randze przemądrzałego doktora. Nie chciałam urazić nikogo jakąkolwiek wypowiedzią. To nie jest sala naukowa, gdzie ja przemawiam do studentów i mówię co drugie słowo w języku łacińskim – bo wiem, że to rozumieją. To są obywatele zaniepokojeni o zdrowie, muszę do nich mówić językiem dla nich zrozumiałym.
Uważała pani, że właśnie do takich osób przemawia?
Mówiłam do prostego człowieka, mieszkańca tej ziemi, który niekoniecznie ma z medycyną związek, aby zrozumiał i się nie bał. To nie są politycy, lekarze. Wówczas inaczej bym mówiła. Jeżeli za to mam ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną, to się godzę na to, to nie zgłaszam pretensji. Co innego, co ja myślę na ten temat. Przekaz nie może być wykładem filozoficznym. Jestem po prostu emocjonalną osobą. Mam w sobie dawkę aktorstwa. Mam poczucie humoru, chcę zażartować, mam dystans do siebie.
Czy wcześniej spotykała panią krytyka z powodu zajmowanego stanowiska i stylu wypowiedzi?
– Nikt mi nie powiedział w 1992 roku, jak się decydowałam na to stanowisko, że tu będzie świetnie. Ludzie dzwonią, ubliżają mi. Zawsze były donosy, zawsze były skargi anonimowe. Musiałabym książkę o tym napisać, byłby to bestseller na miarę Tokarczuk. Lubię mieć kontakt z lokalną społecznością. Jeżeli chodzi o to spotkanie, to słyszę, że nie było to dobrze odebrane i mogę się spodziewać dymisji. Panować nad paniką nie jest łatwo.
Czy osobiście dotknął panią hejt po publikacji nagrania?
– W nocy dzwonił do mnie mieszkaniec, który słuchał wypowiedzi w internecie, powiedział że nie szanuję ludzi starszych, że kiedyś sama będę stara. Chcąc mi dokuczyć zrobił mi przyjemność. On mi poprawił humor na rok. Bo jestem tak stara jak epoka węgla kamiennego, a on mnie zaliczył do młodych. To najlepsza laurka na Dzień Kobiet.
Jak się okazało, Caban-Korbas miała rację. Główny Inspektor Sanitarny wystąpił z apelem: „Zachowanie PPIS w Słubicach jest nieakceptowalne. Lubuski Inspektor Sanitarny zwrócił się do Starosty Powiatowego o natychmiastowe odwołanie Inspektora w Słubicach z zajmowanego stanowiska”.
źródło: kobieta.wp.pl