Wyprzedzają tarczę antykryzysową. Miasta spieszą na ratunek upadającym firmom
Jeszcze przed wprowadzeniem rządowej specustawy – zwanej tarczą antykryzysową – która ma łagodzić ekonomiczne skutki szerzenia się pandemii koronawirusa, z pomocą przedsiębiorcom idą władze wielu samorządów w Polsce. Deklarują odraczanie lub częściowe umarzanie płatności za czynsze oraz obowiązkowe podatki i opłaty lokalne.
– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc przedsiębiorcom z Tomaszowa Mazowieckiego, w ramach naszych możliwości prawnych. Wiąże się to niestety z wieloma trudnymi decyzjami, pomoc oznacza zmniejszenie wpływów do budżetu, a to na pewno będzie skutkowało zmniejszeniem do minimum wydatków miasta. Czeka nas trudny czas, oszczędności, bo najważniejsze w tej chwili są podstawowe potrzeby mieszkańców i pomoc przedsiębiorcom w tej ciężkiej dla nich sytuacji – mówi wprost Marcin Witko, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego.
Nie damy wam upaść
Zaplanowana na 2020 r. kwota dochodów z tytułu podatku od nieruchomości (to jedno z najistotniejszych źródeł przychodów samorządów) miała sięgać 40,5 mln zł. Takich wpływów jednak nie będzie. Prezydent obiecał przedsiębiorcom, którzy zgłoszą się do niego z prośbą o udzielnie wsparcia, pomoc w postaci umarzania, odraczania terminu płatności lub rozkładania na raty należności z tytułu podatku od nieruchomości, rolnego, leśnego, podatku od środków transportowych.
– Niezależnie od tego, analizowana jest obecnie forma uchwały, która dopuszczałaby zwolnienie od podatku od nieruchomości – informuje włodarz Tomaszowa Mazowieckiego. Przypomina również, że zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej z 29 grudnia 2010 r. ma uprawnienia do udzielania ulg w spłacie należności cywilnoprawnych, takich jak: wieczyste użytkowanie, dzierżawa, czynsze najmu.
Miasto rozważa również aneksowanie umów dzierżaw. Wszystkie prośby będą rozpatrywane już od najbliższego poniedziałku indywidualnie na podstawie złożonych wniosków, zgodnie z obowiązującymi przepisami i po wykazaniu, że ograniczenia wprowadzone na terenie kraju w związku z koronawirusem generują straty i zagrażają dalszej działalności firmy.
Ostrożnie, poczekajmy…
Działania Tomaszowa Mazowieckiego to jedna z najszerszych i najbardziej kompleksowych ofert pomocy udzielonej przedsiębiorcom przez polskie samorządy. Miasta w różnym stopniu włączają się w akcję pomocy firmom, niektóre czekają z decyzjami na pakiet, który zaproponuje rząd. Chodzi o wielkie pieniądze.
„Deklaruję, że płatności podatków lokalnych, przede wszystkim podatku od nieruchomości, ale też np. od środków transportu, na wniosek przedsiębiorcy będą odraczane za okres od marca do maja włącznie lub rozkładane na raty. Będzie też możliwość starania się o umorzenie zaległości podatkowych” – ogłosił na stronie UM prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. „Przedsiębiorcy wynajmujący lokale gminne, którzy ze względu na sytuację musieli zawiesić działalność, będą zwolnieni z czynszów za ten okres” – dodał.
Również prezydent Gdyni Wojciech Szczurek nie czeka na decyzje z Warszawy. – Przesądziłem już o dwóch ulgach. Zdając sobie sprawę, że one nie są lekiem na całe zło, mam jednak głęboką nadzieję, że dla wielu okażą się bardzo pomocne – mówi włodarz Gdyni.
– Postanowiłem, że najemcy lokali należących do gminy, którzy prowadzą działalność, jaka została objęta zakazem wynikającym z ogólnopolskiej kwarantanny, zostaną zwolnieni z czynszu za ten okres. Będzie to wymagało ich wniosku, gdyż innej możliwości nie przewiduje prawo. Obiecuję jednak, że wnioski te, po weryfikacji danych o rodzaju działalności, będą rozpatrywane pozytywnie – zapewnia Szczurek.
Ponadto przedsiębiorcom tym będą odraczane płatności lokalnych podatków za okres od marca do czerwca. W wyjątkowych przypadkach, rozpatrywanych indywidualne, gdyński urząd umorzy też należności podatkowe.
Warszawo, a ty?
Z kolei prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, podczas czwartkowej konferencji w ratuszu, przedstawił „Pakiet wsparcia dla przedsiębiorców”, który wzbudził kontrowersje. Firmom, które znalazły się w finansowych tarapatach, prezydent Warszawy zaproponował składanie wniosków o odroczenie terminu płatności podatku lub rozłożenie płatności na dogodne raty.
Rozwiązanie to skrytykował Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz. – Przekładanie opłat o kilka miesięcy w przypadku firm, które walczą o życie, mija się z celem. Ci przedsiębiorcy i tak nie zapłacą. Prezydent będzie musiał uruchomić komorników lub długi umorzyć. Tak to się skończy – denerwuje się Abramowicz.
Emocje studzi Jan Król, ekspert ekonomiczny BCC, organizacji zrzeszającej przedsiębiorców. Rozumie ostrożność warszawskiego samorządu w podejmowaniu działań antykryzysowych. – Odroczyć płatności można nie tylko na miesiące, ale i na lata. Do każdego przypadku należy podejść indywidualnie i ze spokojem. Nie wpadajmy w skrajności, że samorządy muszą przedsiębiorcom wszystko umarzać. One też muszą z czegoś czerpać środki. Jeśli pójdziemy drogą wymuszania pomocy, to wkrótce inflacja sięgnie 10-15 proc. – prognozuje ekonomista.
Każdy daje, ile może
Według Marka Wójcika, pełnomocnika Zarządu ds. legislacyjnych w Związku Miast Polskich, są trzy czynniki, które determinują rodzaj działań podejmowanych przez poszczególne jednostki samorządowe: specyfika danego miasta (np. Kraków, Gdańsk czy Zakopane – to miasta, które żyją z turystyki i gastronomii), siła lokalnych organizacji okołobiznesowych i ich aktywność w podejmowaniu inicjatyw pomocowych, oraz osobiste preferencje i poglądy konkretnych włodarzy miast.
– To, co robią teraz samorządy dla firm, musi być zsynchronizowane z działaniami, które wprowadzi za chwilę rząd – podkreśla nasz rozmówca i podaje przykład z becikowym. Przypomnijmy, że niektóre miasta wprowadziły becikowe przed decyzją rządu, że będzie to ogólnopolska zapomoga i wówczas w kilku miastach kobiety dostały podwójną pomoc finansową.
– Musimy spokojnie do tego podchodzić. Przyszłość samorządów to gospodarka i tzw. zarządzanie uczestniczące. Można nie mieć pieniędzy, ale cudownych, mądrych ludzi, którzy wesprą gminy w trudnych momentach. Samorządy muszą dbać o swoich przedsiębiorców, tak, by ci nie zamykali swoich biznesów lub migrowali do innych miejsc – mówi Wójcik.
Przypomina też, że samorządy są największym pracodawcą w Polsce, zatrudniają ponad 2 mln ludzi i równie boleśnie jak przedsiębiorcy odczują skutki nadchodzącego kryzysu.
źródło: money.pl